niedziela, 25 marca 2012

7 Półmaraton Warszawski - bieganie to projekt, przy którym można się rozwijać!

    
    Musimy się pochwalić, że w minioną niedzielę, 25 marca, jedna z naszych dziewczyn - Agata Cygańska, biegła w 7 Półmaratonie Warszawskim. Długość trasy wynosiła: 21,0975 km. W tym roku liczba uczestników była rekordowa - 7191 biegaczy. Bieg ukończyło 7174 osoby. Agata osiągnęła czas 02:00:56 zajmując tym samym 20 miejsce w klasyfikacji generalnej kobiet 1962-1966. Oczywiście nie była zadowolona z wyniku ;) - chciała pobiec lepiej! Dlaczego? O tym i w ogóle o swojej przygodzie z maratonami i bieganiem Agata dzieli się z Wami sama. Zapraszamy do lektury!

***    

"Moje długodystansowe bieganie zaczęło się kilka lat temu. Od zawsze lubiłam się ruszać na świeżym powietrzu, ruch potrzebny był mi dla dobrego samopoczucia. Gra w siatkówkę z Ciocią w ogrodzie, narty w zimie a potem tenis - przez kilka lat niemal wyczynowy - w warszawskim klubie Legia. Właśnie na treningach ogólnorozwojowych na Myśliwieckiej okazało się, że szczególnie dobrze czuję się w biegach na długie dystanse, jestem najbardziej wytrzymała z grupy, chociaż nie najszybsza w sprincie. Bieganie towarzyszyło mi przez całe życie - jako sposób na utrzymanie kondycji, ogólnej sprawności oraz rozładowanie stresu. Na jesieni roku 2007, po rozmowie z biegającym kolegą, postanowiłam dodać jeszcze jeden cel do listy: start w Półmaratonie. 


Zaczęły się treningi, dalej niezbyt regularne, ale już z myślą o starcie w marcu 2008. Jako test pobiegłam w Biegu Niepodległości 2007, na 10 km. Przeżyłam! Czułam, że jestem psychicznie gotowa do dwukrotnie dłuższego dystansu. Tak, to właśnie wysiłek psychiczny był najtrudniejszym aspektem treningów: jak spędzić godzinę i dłużej sam na sam z własnymi myślami, nakazując nogom równomierny ruch a płucom - oddech? Wymaga to wytężonej koncentracji, dlatego bieganie długodystansowe jest świetnym treningiem także dla naszego mózgu! Tamtej zimy zdarzało mi się biegać na bieżni, ale ani razu nie pokonałam dystansu zbliżonego do półmaratonu. 30 marca 2008 udało mi się po raz pierwszy w życiu: 21 km 97,5m przebiegłam z niezłym jak na pierwszy raz wynikiem: 02.06.42. Byłam z siebie dumna. Dopiero Ciocia, ta sama z którą grywałam w siatkówkę, "wypuściła" ze mnie nieco powietrza stwierdzając, że to żadne osiągnięcie, jeśli nie wygrałam!

Przez następne 2 lata nadal nie traktowałam treningów zbyt poważnie, choć podjęłam postanowienie o startach w półmaratonach tak długo, jak mi na to zdrowie pozwoli. Jednak bez żadnego celu jeśli chodzi o wynik. Zależało mi na tym, by biegać tyle, by móc bez strachu wystartować w następnym półmaratonie, a więc mierzyć się ze sobą i swoimi słabościami, ale... bez przesady! W następnym roku takie dość luźne nastawienie zaowocowało dużo słabszym wynikiem: 02:16:29. 

Dostałam prztyczka w nos, który jednak trochę zabolał. Wtedy zakiełkowała myśl, że jednak miło byłoby poprawić wynik i dowieść sobie, że mogę się sprężyć, wytrenować lepiej, podejść do tego jak do projektu, przy którym mogę się rozwijać. Satysfakcja jest najlepszą nagrodą! Od 2009 roku regularnie poprawiam czas, chociaż dopiero w zeszłym roku osiągnęłam wynik lepszy niż ten pierwszy, z 2008. Teraz stawiam  sobie cele wynikowe. 25 marca miałam zejść poniżej 2 godzin, ale nie udało się. Gdyby nie te 56 sekund!... Trasa - najtrudniejsza z dotychczasowych - przyczyniła się na pewno, ale wniosek jest jeden: trenować systematycznie i według planu. Postanowiłam też wystartować w tym roku w maratonie i cieszę się, że mam decyzję o starcie za sobą!"

/tekst: Agata Cygańska/